Google Website Translator Gadget

sobota, 29 grudnia 2012

Archiwum felietonów numizmatycznych.

Właśnie skończyłem, to co zacząłem przeszło rok temu. Swoją drogą nie przypuszczałem, że zajmie mi to tyle czasu.
Archiwum jest już kompletne, dostępne tutaj. Zapraszam do lektury. Jeśli coś nie działa, nie wyświetla się, nie wygląda, jak należy - proszę o sygnał.

Nareszcie będę miał więcej czasu dla miedziaków Augusta III.




piątek, 21 grudnia 2012

Moneta - metalowy znak pieniężny.


Wikipedia definiuje monetę, jako:
"przeważnie metalowy znak pieniężny, o określonej formie, opatrzony znakiem emitenta. Emitent gwarantował umowną wartość monety. Pierwotnie wartość ta zbliżona była do rynkowej wartości kruszców zawartych w monecie."
O problemach, na które napotykają producenci monet napiszę za chwilę - najpierw rozwiązanie zagadki z poprzedniego wpisu. Zagadka okazała się banalna. Wszystkie osoby komentujące wpis bez trudu zidentyfikowały opisywaną monetę:

Też uważam, że Kurier Warszawski przesadził. To ładna moneta.

Monety projektu Tadeusza Breyera atakowano nie tylko za wygląd. Jak wiadomo, pierwotnie zaplanowano bicie monet o nominałach 1 złoty i 2 złote w srebrze próby 835 i pięciozłotówki w srebrze próby 900, zgodnie z zasadami Monetarnej Unii Łacińskiej. Szybko to zmieniono i do obiegu trafiły tylko jedno- i dwuzłotówki ze srebra próby 750. 
Bardzo krytycznie ocenił to Witold Broniewski w dwuczęściowym artykule "Stopy legalne w Polsce" opublikowanym w Przeglądzie Technicznym nr 17 i 18 z r. 1925 (dostępne w zasobach Federacji Bibliotek Cyfrowych). 
Główne zarzuty wyglądały tak:
Warto przestudiować dokładnie artykuł Broniewskiego i dalszą polemikę z dyrektorem mennicy Janem Aleksandrowiczem (Przegląd Techniczny nr 34 z roku 1925). Są tam bardzo interesujące informacje o poziomie zabezpieczenia wartości nominalnej monet przez metal, o procederze fałszowania francuskich pięciofrankówek i o technicznych aspektach produkcji monet. Adwersarze zgadzają się w jednym - mosiężne dwu- i pięciogroszówki z datą 1923 wybito na krążkach z bardzo nieodpowiedniego stopu, co jednak można w pewnym stopniu usprawiedliwić. Krążki te zakupiono już w roku 1922 z przeznaczeniem na emisję bilonu w walucie markowej, do której nie doszło ze względu na hiperinflację. 

W dzisiejszych czasach nie oczekuje się, że metal, z którego bije się monety obiegowe powinien zabezpieczać ich wartość. Metal dobiera się pod kątem odporności na zużycie i braku negatywnego wpływu na zdrowie użytkowników. Ważny jest też aspekt ekonomiczny - to niedobrze, gdy koszt produkcji monety (materiał + robocizna) przewyższa jej wartość nominalną. Z problemem tym borykają się wszyscy. Jedne państwa radzą sobie rezygnując z najniższych nominałów (np. Republika Czeska). Inne zastępują kosztowny surowiec tańszym. Dobrym przykładem są amerykańskie centy. Pierwsze kroki oszczędnościowe podjęto w II połowie XIX w.  zastępując w roku 1856 miedziane centy o średnicy 27,5 mm małymi, miedzioniklowymi o średnicy 19 mm. Później, podczas II Wojny Światowej stop miedzi zastąpiono stalą pokrywaną powłoka cynkową. Do miedzioniklu powrócono w roku 1947. W roku 1959 nikiel zastąpiono dodatkiem cyny i cynku. W latach 1962-1982 ze stopu wyeliminowano cynę. Od roku 1982 centy bije się z cynku pokrytego warstewką miedzi, która stanowi tylko 2,5% zawartości monety. Wzrost cen surowców spowodował, że sama wartość metalu w cencie przewyższa jego wartość nominalną. A centów bije się rocznie około sześciu miliardów - takie jest zapotrzebowanie rynku!
Nic więc dziwnego, że myśli się o zniwelowaniu strat związanych z produkcją monet (i innych pieniędzy - wszystko wskazuje, że banknoty z Waszyngtonem zostaną wkrótce całkowicie zastąpione monetami). 
W zeszłym tygodniu przedstawiono w Kongresie USA przeszło 400- stronicowy raport z dwuletnich badań wykonanych w mennicy w Filadelfii. 

Okazuje się, że spośród 80 pierwiastków metalicznych widniejących w tablicy Mendelejewa tylko cztery są dziś tańsze od miedzi i niklu. Są to aluminium, żelazo, cynk i ołów. Ołów nie może być brany pod uwagę ze względu na własności mechaniczne i negatywny wpływ na zdrowie człowieka. W filadelfijskiej mennicy przebadano 29 różnych stopów bijąc z nich monety o "nonsensownym rysunku" - nie mogły być podobne do żadnych obiegowych monet. 
"cent" ze stali pokrytej aluminium
zdjęcie z The Salt Lake Tribune

Oceniano ich wygląd, odporność na ścieranie i korozję, jakość powierzchni, twardość, a także własności magnetyczne. Te ostatnie mają niebagatelne znaczenie, bo w USA funkcjonuje bardzo dużo automatów wrzutowych na monety, w których wykorzystuje się zjawiska magnetyczne do eliminowania obiektów udających monety (np. obcych monet). Koszty przeróbki automatów działających w kraju mogą sięgać kwoty przekraczającej pół miliarda dolarów. 

Przypuszczam, że i u nas trwają podobne prace, bo o ile mi wiadomo, produkcja jednogroszówek też przynosi straty. Ciekawe, czy skończy się na zmniejszeniu ilości nominałów, czy grosze pozostaną, tylko zmieni się ich skład. Ta druga opcja będzie dla nas, kolekcjonerów znacznie ciekawsza.



poniedziałek, 17 grudnia 2012

Co to za moneta?

Na wielu forach numizmatycznych użytkownicy bawią się w zgadywanki. Pokazuje się powiększenie małego (ale charakterystycznego) fragmentu monety i pada pytanie:
- co to za moneta?
Kto pierwszy prawidłowo odpowie, ma prawo zadać następna zagadkę.
Przykład z forum TPZN: ZAGADKA

Dziś pobawimy się inaczej. Proszę spróbować odgadnąć, jaką monetę opisano w ten sposób w Kurierze Warszawskim.
Rewers:
"Chuderlawa prasowaczka, której stos pacierzowy wyskoczył z pleców i wbił się w tył głowy, zapatrzona zgryźliwym i nieufnym wzrokiem w cztery ohydne liszki czy larwy, które w makabrycznym pląsie stanęły dęba na jej prawym ramieniu, ma reprezentować młodą, zdrową, Polską Republikę."
Awers:
"Orzeł z obrzydzenia i irytacji widocznie stanął na głowie. Nie zgadza się na tak pojętą Polkę. Przywykł do hożych, wesołych Maryś, z sutym wieńcem kłosów pszenicznych na włosach, we wstęgach i koralach. A to jest jakiś obrzydliwy babsztyl w brudnej chuście bez wyrazu na głowie, przydatny na szyld pralni kołnierzyków i mankietów w dzielnicy murzyńskiej Nowego Jorku."
Odpowiedź za niecały tydzień. Nagród nie będzie.

Kiedy zajmowałem się pomocą w identyfikacji monet na forum e-numizmatyki zdarzało mi się czytać bardzo fantazyjne opisy, ale z tak kwiecistym nigdy nie miałem do czynienia.

Dostałem dziś email z zapytaniem: "Proszę o opinię co Pan o tej monecie myśli"
(usunąłem oczywiście dane "szczęśliwego" zwycięzcy). "Szczęśliwego", bo aukcja wygląda tak.
Dział "Allegro › Kolekcje › Numizmatyka › Pozostałe › Kopie i falsyfikaty" jest  jak najbardziej odpowiedni dla oferowanego wyrobu metaloplastycznego. Opis monety niemal standardowy:
"WYSTAWIŁAM NA AUKCJACH RÓŻNE PRZEDMIOTY KTÓRE NIE STANOWIĄ DLA MNIE ŻADNEJ WARTOŚCI I NIE SĄ MI DO NICZEGO POTRZEBNE.WIĘKSZOŚĆ Z NICH POCHODZI OD OSOBY KTÓRA ZAJMOWAŁA SIĘ KOLEKCJONERSTWEM.NIE WIEM JAKĄ POSIADAJĄ WARTOŚĆ I CZY SĄ PRAWDZIWE CZY NIE."
Klasyczny przykład aukcji nazywanej na forach polowaniem na jelenia. Licytowało piętnaście osób. Nieistotne ilu Allegrowiczów z tej piętnastki liczyło na kupno rarytasu za bezcen, a ilu brało udział w polowaniu w charakterze nagonki.

Dlaczego pytanie trafiło do mnie dwa dni po zakończeniu aukcji, a nie przed jej zakończeniem?
Dlaczego to pytanie padło, skoro sprzedający/sprzedająca umieściła aukcję w dziale "kopie i falsyfikaty"?
Dlaczego ktoś oferuje kwotę znacznie przewyższającą minimalną płacę krajową za coś wystawionego w dziale "kopie i falsyfikaty"?

Na te pytania odpowiedzi nie znam. Znam natomiast odpowiedź na pytanie: Co zrobić, żeby uchronić użytkowników Allegro przed takim zagrożeniem. Odpowiedź ta pojawiała się już na moim blogu, ale nigdy dość jej przypominania.
Dopóki Allegro nie umieści nieoznakowanych trwale "kopii" monet na liście towarów zakazanych, dopóty naiwni kolekcjonerzy będą tracić pieniądze na kupno bezwartościowych krążków metalu.


środa, 12 grudnia 2012

12.12.2012 albo numerologia stosowana, czyli nie ma przypadków panie doktorze!

Taka dziś ładna data w kalendarzu, że koniecznie trzeba ją wykorzystać.

Najpierw twórcze przekształcenie: pogrupujmy te cyferki w dwie grupy
1212
2012
Teraz sięgam do katalogu mojego zbioru i sprawdzam, co też kryje się pod numerem 1212. Spora blaszka, ale lekka
Aluminium, średnica 28 mm, waga 2,0 g, rant karbowany. Mennica w Berlinie. Monetę zaprojektował Josef Wackerle, matryca do stempli wyszła spod ręki Reinharda Kullricha. Nakład 15 496 695 egzemplarzy.

A co siedzi w kopertce z numerem 2012?
Też się zdziwiłem! 
Ten sam projektant, ten sam autor stempla, ale tym razem moneta z mennicy w Hamburgu wybita w nakładzie 4 896 494 szt. 
To nie jedyna różnica. Orła na awersie otacza napis: 
VERFASSUNGSTAG 11. AUGUST 1922
bo to moneta okolicznościowa - upamiętniająca trzecią rocznicę powstania Republiki Weimarskiej. 
Pierwsza wojna światowa zmieniła mapę Europy. Upadły cesarstwa, powstały nowe państwa, inne powróciły z niebytu. 9 listopada 1918 ogłoszono abdykację cesarza Wilhelma II. Po krótkich i gwałtownych perturbacjach, prawie równoległych próbach utworzenia w Niemczech republiki demokratycznej i republiki socjalistycznej, w styczniu1919 r. odbyły się wybory do Zgromadzenia Narodowego. Zgromadzenie pierwszy raz zebrało się w lutym 1919 r. w Weimarze, bo w Berlinie trwały jeszcze zamieszki. Kilka dni później na pierwszego prezydenta Niemiec wybrano Friedricha Eberta, który 11 sierpnia tego samego roku podpisał konstytucję nowej republiki. Ten dzień ustanowiono jej świętem narodowym.

Pierwsze lata Republiki Weimarskiej były bardzo trudne. Kraj wyniszczony wieloletnią wojną opanowała inflacja, która w roku 1923 przerodziła się w hiperinflację. 3 września 1923 za dolara płacono około 10 000 000 marek, pod koniec miesiąca 160 000 000 marek , a wkrótce kurs poszybował na poziom  bilionów marek. W roku 1922 nie było jeszcze tak źle, ale fakt, że trzymarkówkai bito w aluminium świadczy o ich niewielkiej sile nabywczej. Po stłumieniu inflacji również bito monety o tym nominale, ale już nie w aluminium, a w srebrze. Miały 30 mm średnicy i ważyły 15 gramów. Państwo rosło w siłę. Zmiótł je następny kryzys, który wyniósł do władzy Adolfa Hitlera, ale to już całkiem inna historia. 

Pomysł na temat tego postu nasunął mi krótki reportażyk radiowy - rozmowa z jakąś "wróżką", która z komiczną wręcz powagą plotła niebywałe androny o wpływie liczb i cyfr (zresztą myląc jedne z drugimi) na nasze życie. Androny, andronami, ale przyznacie mili, że przypadek bardzo ładny i mało prawdopodobny. Monetę nr 2012 kupiłem 6 marca 2006 r. płacąc 2,77 zł (tyle wyszło z podzielenia kosztu zakupu kilkudziesięciu niemieckich monetek).  Numer 1212 znalazł się w kolekcji w styczniu 2004 r. za 86 groszy (cena wyliczona na identycznej zasadzie). Dwa zakupy w dwuletnim odstępie. 

I jak tu nie wierzyć w numerologię :-)

P.S.
W katalogach można znaleźć informację, że istnieją trzymarkówki 1922 bez okolicznościowego napisu  z literką F. To próby wybite w Stuttgarcie. Praktycznie wszystkie noszą ślady ognia (aus Brandschutt = z pożaru), podobnie jak jednofenigówki Królestwa Polskiego z roku 1917. 

czwartek, 6 grudnia 2012

W dzień świętego Mikołaja...

Jana Steen (1627-1679)
"Dzień św. Mikołaja"

W prawym dolnym rogu obrazu widzimy oparty o stolik bochen chleba w kształcie rombu. To nie chleb "nasz codzienny", tylko specjalny, świąteczny. Jeść należało go ostrożnie. Szczęśliwy biesiadnik (jeśli był nieostrożny, to pechowy) mógł w swojej części znaleźć monetę - niespodziankę.

Mnie też listonosz, chwilowo pełniący obowiązki św. Mikołaja, przyniósł monetę, ale bynajmniej nie była to niespodzianka. Kilka dni temu pisałem, że jej wyczekuję. Oto ona:
I to ma być ten rarytas?
Tak, to moneta, której brakło w największych zbiorach z przełomu XIX/XX wieku. Na czym polega wyjątkowość tego miedziaka?
Autorzy większość katalogów w opisach groszy Augusta III ograniczyli się do wymienienia roczników, co najwyżej dodając, że pod herbami jest cyfra 3 lub litera H. Bardziej szczegółowe opisy uwzględniające treść i interpunkcję legend znajdziemy tylko w katalogu kolekcji Czapskiego, w pracy M. Gumowskiego "Gubin i jego mennice" i w Katalogu Monet Polskich 1697-1763 Kamińskiego i Żukowskiego. U Gumowskiego przy opisach poszczególnych odmian znajdujemy informację o kolekcji, w której dana odmiana się znajduje.
Brak grosza 1754 z cyfrą 3 i imieniem króla AUGUSTUS pisanym przez U. Jak widać, nie było go i w kolekcji Czapskiego.
Ciekawe, że odmiana ta została skatalogowana przez Kamińskiego i Żukowskiego (nr 742). Nie wiadomo tylko, czy autorzy znali ją z autopsji, czy umieścili w katalogu na zasadzie analogii z rocznikami 1753 i 1755 w których od dawna znane są grosze z AVGVSTVS I AUGUSTUS i z rocznikiem 1752, w którym znów, jako jedyni odnotowali obydwie wersje imienia.
Z tej mikołajowej "niespodzianki" jestem bardzo zadowolony.

Ja też wystąpiłem dziś w roli prezentodawcy. Sprezentowałem 14 złotych w gotówce. Podzielili się nimi  EMPiK i SNP - wydawca Przeglądu Numizmatycznego. I to wszystko co mam do powiedzenia o czwartym tegorocznym numerze PN.





niedziela, 2 grudnia 2012

Allergehorsamste Anzeige

Wciągnęło mnie bez reszty.

Dotarła płytka z drezdeńskiego Sächsisches Staatsarchiv z dwoma zestawami dokumentów. Pierwszy dotyczy rozliczeń z pracy mennicy w Saygerhutte Grunthal za rok 1752, drugi transportów polskich miedziaków z Gubina do... Wieliczki w latach 1753-1755 (dlaczego do Wieliczki?!?).

Czytanie tego, to nie lada wyzwanie. Po pierwsze, język niemiecki znam na poziomie "Czterech pancernych i psa" - halt!, hande hoh, guten morgen...
Po drugie
Co to za wyraz?

Dokumenty pisało kilka osób. Jedne karty są pięknie kaligrafowane, inne są notatkami spisanymi szybko i niestarannie. Z tą znajomością niemieckiego, to troszkę przesadziłem. Znam trochę więcej słówek, ale żeby przystąpić do tłumaczenia, trzeba najpierw tekst przeczytać i przepisać na komputerze. Jak wyżej pokazałem, nie jest to proste. Okazuje się, że to trudne nawet dla osób biegle władających współczesnym niemieckim. Nic to. Mam czas. Litera po literze, słowo po słowie, zdanie po zdaniu...

Nie zawsze jest aż tak trudno. Ten podpis
rozszyfrowałem bez problemu.

Trzeba się czasem oderwać od mozolnego rozgryzania saskich zapisków sprzed ćwierci tysiąclecia, ale jakoś trudno mi ostatnio całkiem porzucić miedziaki A3S. Poluję więc na kolejne okazy do zbioru. Ostatni nabytek, to szeląg z literką G z roku 1753

Takiego jeszcze nie miałem. A jak wszystko pójdzie po mojej myśli, to za kilka dni pokażę monetę, której nie miał ani Czapski, ani Jokisz, ani Kostrzewski, ani Solecki. W ogóle myślałem, że takiej monety nie ma, a jej obecność w niektórych katalogach wynika wyłącznie z domysłów ich autorów, że skoro taka odmiana jest w jednym roczniku to i w innym powinna się pojawić.

Wracam do rękopisów.

P.S.
Tytuł wpisu to pierwsze słowa jednego z dokumentów. Kto wie, co oznaczają?


Printfriendly